Wyspana matka to lepsza matka
Jaka odmiana! Noc była wspaniała. Jestem tak dumna z mojej córeczki. Wyspałam się tak, że już nie pamięam stanu takiego wypoczęcia jak dziś, gdy rano się obudziłam. Spałam może z 5-6 godzin, ale w porónaniu do 2-3, które są zazwyczaj, było to bardzo dużo. Może te upały ją tak zmęczyły, a może po prostu tak wyszło. Nie wiem, nie przyzwyczajam się. Celebruję choć jedną taką noc.
Dzień też był udany. Naprawdę dziś moje macierzyństwo było takie jak opowiadają- dziecko spało, jadło, pobawiło się samo. Oczywiście nie obeszło się bez noszenia. Najpierw 40 minut na spacerze (nie wiem po co mi wózek... Następnym razem nie zainwestuję w tak drogi wózek, bo to bez sensu). Potem w domu 1,5 godziny na rękach z przerwą na zabawę. Ale ten czas był miły, bo przegadałam go na skype z moją siostrą. Odwiedziła mnie przyjaciółka. Zjadłyśmy obiad jak ludzie. Nawet nie sądziłam, że taką przyjemność sprawi mi ugotowanie obiadu. Naprawdę czułam się z tym bardzo wspaniale. Mój mąż wziął sobie do serca moje wcześniejsze wkurwy (pardon maj frencz) i wrócił do domu o 14.30! Czułam dziś, że mam ogromne wsparcie, że nie jestem sama, że tyle osób mi pomaga. Dobrze się tak czuć. Ostatnio to dość rzadkie. Oprócz tego byłam na swoich ćwiczeniach, więc 1,5 godziny tylko dla mnie. Ajjjj czy każdy dzień nie może tak wyglądać? Może wtedy bym nie doceniała. Myślę, że to moje wyspanie dziś dużo mi dało. Nie byłam taka zła i rozżalona. Podstawowa potrzeba została zaspokojona, więc mogłam zajmować się innymi- noszeniem, śpiewaniem, gadaniem, tańczeniem. Jakie to jest ważne, by dbać o siebie! Rodzic jadący na oparach to nie jest coś przyjemnego. Jak będzie dalej zobaczymy, ale cieszę się, cholernie się cieszę, że są dni, że moje dziecko się cieszy, śmieje, bawi a nie tylko płącze i drze się jakby je obdzierano ze skóry.
Takie dni są mi potrzebne, bym przypominała sobie i wzmacniała to uczucie. Uczucie, że kocham być mamą.