Jak tu zadbać o siebie
JAk w tym wszystkim nie oszaleć? Jako psycholog wiem, że jeśli nie zadbam o siebie to będzie z tego wszystkiego jedno wielkie nic. Wiadomo, teoria teorię a praktyka.. no właśnie. Pierwszy miesiąc był trudny, bo uważałam, że tylko ja jestem w stanie zająć się córką. Że tylko ja mogę ją uspokoić itp. Potem jednak do mnie dotarło, że to naprawdę nie ma znaczenia czy wrzeszczy na rękach u mnie czy męża, babci itp.Dojrzałam do tego, że też jestem człowiekiem i mogę wychodzić. Zaczęłam od wycieczek do biedronki, rossmanna itp. Mąż wracał z pracy i zamiast go wysyłać po zakupy, to sama wsiadałam w samochód i jechała. To 30 minut tak dobrze mi robiło na głowę. Zbierałam sił na walkę w nocy.
Od ponad miesiąca 2 razy w tygodniu wychodzę na 1,5 godziny. Moja mama wtedy zajmuje się Martynką. Wychodzę na ćwiczenia. Pomyślałam, że może spożytkuję ten wolny czas na coś, co przyniesie efekty. Wiadomo, że ciało po ciąży i moje 23 kg na plusie odczułam mocno. Myślę, że przez moją córkę/dzięki mojej córce i tak bardzo szybko ze mnie zeszło i schodzi nadal, ale mimo wszystko postanowiłam o siebie zadbać i być fit mamą. I udaje się! Chociaż taki plus widzę z posiadania hnb.
Dziś podczas mojej nieobecności moja mama biegała z wózkiem od bloku do bloku, bo córka dała taki koncert, że całe osiedle ją słyszało. Wróciłam i spała a moja mam wyglądała jakby pracowała w kamieniłomie.. Dziś jest bardzo gorąco więc to bieganie na pewno nie było dla niej przyjemne.. Jestem jej bardzo wdzięczna, że nie boi się szoguna i chce z nią zostawać, żebym ja mogła na chwilę przypomnieć sobie, że jestem człowiekiem, że jestem kobietą, która ma potrzeby.
Oprócz tego wróciłam na zajęcia do szkoł podyplomowej, więc jestem okropną matką (piszę to sarkastycznie) i wychodzę raz w miesiącu na sobotę i niedzielę (nie ma mnie 10-11 godzin). Jest to dla mnie wspanialy czas. Wreszcie oprócz agugu mogę porozmawiać o czymś dorosłym. Mogę posiedzieć bezkarnie. Napić się ciepłej kawy. Nie muszę nic. Uwielbiam te wyjścia. I stresuję się mocno, tym co dzieje się wówczas w domu, bo mała nie lubi butelki. Więc piszę kilka smsów, czy zjadła i ile, czy zrobiłą siku, to drugie, czy spała. To i tak ten czas dla siebie, swój rozwój jest dla mnie tak bardzo cenny, że nie zrezygnuję choćby nie wiem co.
Mąż w ramach dbania o psyche poszedł na basen, a ja usypiam szoguna i piszę ten post na raty, więc liczę na to, że ma on sens.
Dobranoc.